Teatr gre(pi)cki

Oresteia, reż./zarządzanie procesami twórczymi Michał Zadara, Akademia Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie

fot. Sylwia Matyja

Lidu nie będzie, ale był. Tylko został zmazany, bo był napisany kredą…

W Orestei mamy do czynienia z wyjątkowym połączeniem Brechta i antyku. Jest to bowiem niewątpliwie teatr epicki – intensywne oświetlenie pola gry i widowni, zdystansowana gra aktorska, narracyjność (pojawienie się i śmierć postaci jest anonsowane kredowym napisem na ścianie sceny), a także wymiany ról i postaci między aktorami w trakcie spektaklu. Wszelkie zmiany przebiegają z resztą bardzo sprawnie i płynnie, co niewątpliwie jest zasługą zgranego zespołu aktorskiego.

Typowo Brechtowskie jest również podejście edukacyjne oraz pozwalanie widzowi na ustosunkowanie się do treści spektaklu. W inscenizacji krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych można to zrobić w bardzo dosłowny sposób. Widzowie są bowiem zaproszeni do głosowania nad winą Orestes z pomocą kolorowych (nieco uwspółcześnionych) „ostrakonów”. Spektakl pozostaje więc w silnym związku z antykiem nie tylko poprzez inscenizowany tekst, ale również w praktyce scenicznej i odwołaniach kulturowych. Typowo greckim rozwiązaniem jest również chociażby wykorzystane w spektaklu ekkyklema. Inscenizacja balansuje zatem pomiędzy tym, co współczesne, a tym, co antyczne, w wyniku czego powstaje intrygująca mieszanka.

To właśnie dlatego, choć Oresteia trwa trzy i pół godziny (włącznie z przerwami), to jest ona dość przystępna w odbiorze. Pomimo że większość widzów zna zapewne treść Ajschylosowego dramatu bardzo dobrze, to inscenizacja trzyma w napięciu. I odbiorca jest zwyczajnie ciekawy, co jeszcze wydarzy się na scenie, jak kolejne wydarzenia zostaną przez twórców opracowane, jakie „wariacje” zostaną wprowadzone. Oresteia nie nudzi, ale trzeba niestety przyznać, że z każdą kolejną częścią napięcie spada. Agamemnon w tym wypadku wypada zwyczajnie najlepiej.

Ciekawym zabiegiem jest to, że miejsca dla publiczności zostały ustawione na scenie. Gwarantuje to inny, mniej „pudełkowy” odbiór oraz „bliższy” kontakt z aktorami. Na pochwałę zasługuje niewątpliwie cały zespół aktorski.

Jednak szczególnie wyróżniają się tutaj role Klitajmestry (odgrywanej przez Agnieszkę Kijewską a następnie Wiktorię Krążek) oraz Kasandry (Angelika Smyrgała). Szybko okazuje się, że choć są to postacie „spisane przez Ajschylosa na straty”, w Orestei AST to one mają moc. W inscenizacji przewija się bowiem wątek feministyczny – to kobiety mają siłę sprawczą. Rodzi się dość intrygujący kontrast pomiędzy mizoginistycznym wydźwiękiem dramatu Ajschylosa a jego sceniczną interpretacją.

Wydaje się, że warta wspomnienia jest również metoda pracy nad spektaklem – Scrum. Michał Zadara nie jest tu wcale reżyserem, a osobą zarządzającą procesami twórczymi. Spektakl powstał bowiem na zasadzie pracy kolektywnej. Patrząc na efekty, praca ta została wykonana bardzo starannie i z dużym zaangażowaniem.

Najlepsza rola: Angelika Smyrgała

Leo Jachimiak

Dodaj komentarz