Genetyczne śmieci (?)

Trzy siostry. Wariacje, reż. Franciszek Szumiński, Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera w Łodzi

fot. Mikołaj Zacharow

„Tak. Zapomną. Taki nasz los, nic nie poradzimy. To, co nam się wydaje zasadnicze, znaczące, bardzo ważne, za jakiś czas – zostanie zapomniane albo okaże się nieważne.”

Niewątpliwie oczywistym jest fakt, że nie ma tekstu bez kontekstu, choć dodać należy jeszcze, że kontekst jest zawsze zmienny. Ową labilność szczególnie łatwo dostrzec w przypadku tekstów zaliczanych do „klasyków”, czego dobrym przykładem wydają się Trzy siostry Antona Czechowa. I to właśnie od nich wychodzą twórcy spektaklu.

Artyści starają się na swój sposób „zaktualizować” tekst i dostosować go do „ram współczesnych”. Sięgają zatem po fragmenty prozy Musila, wywiady z uchodźczyniami wojennymi z Ukrainy, a także improwizacje aktorskie. Opowieści o wojnie, bombardowaniach, ucieczce z zajętego wojną terenu splatają się z sennym nastrojem dramatu Czechowa tak, jakby to nie była prawda, a jedynie dziwny trans na jawie, z którego można się obudzić. Niestety od tego snu-koszmaru ucieczki nie ma.

W inscenizacji usłyszeć można słowa: Rosjanie […] to są genetyczne śmieci. Wypowiedź ta gra z odbiorcą. Słowa wydają się dość paradoksalne, biorąc pod uwagę fakt, iż sam Czechow był Rosjaninem. W sytuacji scenicznej zdają się być zatem dość niewinne. I choć scena rządzi się swoimi prawami, to konsekwencje mowy nienawiści nie spadają z nieba… W momencie odbioru spektaklu trudno bowiem zapomnieć, iż podobne narracje nie są obce dyskursowi medialnemu.

Co ciekawe, choć sam tytuł spektaklu wariacje zapowiada, to wydaje się, że dotyczą one głównie poziomu tekstu. Od strony inscenizacyjnej wariacji jest raczej niewiele. Kolejne sekwencje są bardziej statyczne niż dynamiczne. Właściwie mamy do czynienia z dość ostrożnym teatrem dramatycznym. Aktorzy grają poprawnie, choć momentami brak im polotu. Wartością tej inscenizacji jest jednak niewątpliwie fakt, że daje równą przestrzeń ekspresji wszystkim aktorom. Każdy i każda z nich może zaprezentować się bez uszczerbku dla spójności inscenizacji. Może jednak dlatego nikt się wyraźnie nie wyróżnia.

Spory potencjał ma scena pożegnania pomiędzy Marią Trigorin (Dominika Suchecka) a Olgą (Maria Kuśmierska). Od początku sekwencji między kobietami wyraźnie czuć napięcie. W niewinnej rozmowie o potrzebie ciągłego pisania kryją się słowa niedopowiedziane, relacja między bohaterkami wydaje się niejednoznaczna. Urok epizodu został jednak zdewastowany przez dość niezręczny pocałunek aktorek. Choć jest to raczej zrozumiałe. Ukazanie tak niejednoznacznej namiętności bez cienia kiczu udaje się zazwyczaj rzadko.

Godne uwagi wydają się wykorzystane w inscenizacji multimedia. Aktorzy swobodnie poruszają się po scenie, posługując się przy tym kamerą. W efekcie na ekranie nad sceną pojawia się dość rozedrgany obraz ‒ równie chwiejny jak sami bohaterowie, niepewni swojej sytuacji, pragnień, marzeń i możliwości. W rozważaniach dotyczących przyszłości znamienne wydają się ich słowa: życie pozostanie takie samo, życie trudne, pełne tajemnic i szczęśliwe. Zmienny jest bowiem świat i jego konteksty, ale nie ludzkie pragnienia.

Najlepszy rola: zespół

Leo Jachimiak

Dodaj komentarz